niechec reviewed The Water Babies by Charles Kingsley
Review of 'The Water Babies' on 'Goodreads'
5 stars
Bezpośrednio po lekturze „Adventures of Huckleberry Finn” Twaina, miałem przyjemność sięgnąć po największego faworyta do zdobycia tegorocznych National Book Award i The Booker Prize - „James” Percivala Everetta. Była to moja pierwsza książka tego autora, który jest prawdziwym tytanem pracy - ponad 30 wydanych pozycji już za nim. Licząc więc od jego debiutu z 1983 roku, publikuje średnio jedną książkę na rok. Każde jego dzieło pochodzi z innego źródła osadzonego w świecie rzeczywistym i - jak wynika z wielu recenzji - porusza inną tkankę w ciele czytelnika. Nie mamy więc do czynienia z autorem piszącym „tę samą książkę od lat”.
Nie ukrywam, że kończąc „Hucka” Marka Twaina i przechodząc do „Jamesa”, porównywałem wszystko w książce Everetta do twainowskiego klasyka. Na tym polega sama idea dekolonizacyjnych powieści. To co uderzyło mnie już od pierwszej strony, to zupełnie inny sposób prowadzenia narracji niż u Twaina. Już sam tytuł „James” wskazuje na czym …
Bezpośrednio po lekturze „Adventures of Huckleberry Finn” Twaina, miałem przyjemność sięgnąć po największego faworyta do zdobycia tegorocznych National Book Award i The Booker Prize - „James” Percivala Everetta. Była to moja pierwsza książka tego autora, który jest prawdziwym tytanem pracy - ponad 30 wydanych pozycji już za nim. Licząc więc od jego debiutu z 1983 roku, publikuje średnio jedną książkę na rok. Każde jego dzieło pochodzi z innego źródła osadzonego w świecie rzeczywistym i - jak wynika z wielu recenzji - porusza inną tkankę w ciele czytelnika. Nie mamy więc do czynienia z autorem piszącym „tę samą książkę od lat”.
Nie ukrywam, że kończąc „Hucka” Marka Twaina i przechodząc do „Jamesa”, porównywałem wszystko w książce Everetta do twainowskiego klasyka. Na tym polega sama idea dekolonizacyjnych powieści. To co uderzyło mnie już od pierwszej strony, to zupełnie inny sposób prowadzenia narracji niż u Twaina. Już sam tytuł „James” wskazuje na czym będzie polegać ten Everettowy „Huck” - autor pozwala poniżonemu i protekcjonalnie traktowanemu Jimowi otworzyć usta, kreując safe-space. Jim staje na nogi i staje się Jamesem - tak jak znany z kawałów ten głupi Jaś staje się Janem. Należy wskazać, że kwestia imienia jest niezwykle istotn - niewolnik nie posiada nic własnego, nawet imienia; zostaje one mu nadane przez białęgo pana, który nazywa męskiego niewolnika żeńskim imieniem („Doris”) czy „Easter” mimo że ów niewolnik narodził się w okresie BOżego Narodzenia. Everett nie czeka cierpliwie, próbując stopniowo wprowadzać czytelnika zapoznanego z klasykiem jakim jest „Huck” Twaina do tempa narracji czy nowego opowiedzenia postaci Jima, tylko przedstawia odbiorcy pierwszoosobowego narratora-Jamesa, używającego poprawnej, literackiej angielszczyzny. Drugi strzał to jednoznaczne nacechowanie Hucka - to James, czarny mężczyzna, w końcu wyraża własną opinię: „Those white boys, Huck and Tom, watched me. They were always playing some kind of pretending game where I was either a villain or prey, but certainly their toy. They hopped about out there with the chiggers, mosquitoes and other biting bugs, but never made any progress toward me. It always pays to give white folks what they want…”
Język Czarnych jest niewątpliwie podstawową kwestią, nad którą Everett pracował przygotowując powieść. To za pośrednictwem języka możemy doświadczyć granicy dwóch światów: białych opresorów oraz uciemiężonych Czarnych. To za pośrednictwem języka Czarni mogą się identyfikować i budować relację. James uczy swoje dzieci, aby poprawne wysławianie było słyszalne tylko w kręgu pozostałych Czarnych, bo biali poczują się niekomfortowo. Dialekt używany przez Czarnych ma być zapewnieniem dla białych, że obowiązujący porządek hierarchii rasowej istnieje i ma się dobrze. Jeszcze zanim James ucieka, uczy swoją córkę Lizzie, jak zwracać się do białej panny Watson, tutaj w kwestiach kuchennych:
“But what are you going to say when she asks you about it?” I asked.
Lizzie cleared her throat. “Miss Watson, dat sum conebread lak I neva before et.”
“Try ‘dat be,’ ” I said. “That would be the correct incorrect grammar.”
“Dat be sum of conebread lak neva I et,” she said.
“Very good,” I said.”
Język jest własnością białych i to oni jako jedyni mogą i muszą stać na jego straży, dlatego też James zaleca dzieciom, aby czasem bełkotały i specjalnie przekręcały wyrazy, dając białym z tego satysfakcję i możliwość osądu Czarnych jako ograniczonych. Sam Huck wielokrotnie wpada w dezorientację, kiedy James zapomina się i używa oficjalnego angielskiego w jego obecności. Dla Hucka jest to dziwna, śmieszna mowa, gdyż sam posługuje się południowym dialectem angielskiego który jest dla otaczających go podstawową formą angielskiego.
James staje się Jimem niewolnikiem w obecności białych. Nie może ukryć swojego koloru - który wcale nie jest o wiele ciemniejszy niż Hucka - więc tylko język staje się jego jedynym narzędziem w świecie rządzonym przez białych. Jego wnikliwa analiza każdej z sytuacji, której się znajduje to wynik spędzonych godzin w bibliotece sędziego Thatchera, gdzie zaczytywał się w pracach oświeceniowych filozofów i rozmyślał: „I had wondered every time I sneaked in there what white people would do to a slave who had learned how to read. What would they do to a slave who had taught the other slaves to read? What would they do to a slave who knew what a hypotenuse was, what irony meant, how retribution was spelled?”
James nie jest jak u Twaina pełnym przesądu prymitywem - każdą sytuację analizuje racjonalnie, stara się uzyskać przed podjęciem decyzji przeanalizować korzyści i ewentualne straty, posiada pełną autonomię działania podczas ucieczki w sytuacjach, gdzie opresyjne prawo nie sięga swoimi mackami. Odrzuca także religijne zabobony, które praktykuje tylko w obecności białych, dla podtrzymania ustalonego porządku. „Religion is just a controlling tool they employ and adhere to when convenient”wypowiadane z ust Jamesa jest tożsama z „religion is one of the forms of spiritual oppression which everywhere weighs down heavily upon the masses of the people, over burdened by their perpetual work for others, by want and isolation” Lenina.
Tylko wśród czarnych może być sobą. Inni niewolnicy również posiadają bardziej rozbudowane słownictwo, niż mogłoby się wydawać białym. Czarni posiadają wiedzę o otaczającym ich świecie. Jak wskazywał Wittgenstein: „Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata”. Tak więc granice języka, czyli konwencjonalna niemożliwość, niedostępność wyrażania myśli przez Czarnych w świecie białych w poprawnej angielszczyźnie, w świecie Everetta powoduje, że niewolnicy wciąż pozostają niewolnikami. Nie mogą zburzyć tej bariery z powodów tak silnie zakorzenionej dystynkcji klasowej. Warto wskazać, że co prawda nie w takim stopniu, ale granice językowe wciąż są granicami klasowymi (świata) np. w Wielkiej Brytanii, gdzie z powodu posiadanego konkretnego akcentu niemożliwym jest przynależenie do konkretnej grupy towarzyskiej czy złapanie dobrze płatnej pracy.
James uzyskał więc u Everetta świadomość językową, przeradzającą się w świadomość klasową. Ma on także świadomość, że prawo, stanowione i egzekwowane przez i dla białych, nie ma nic wspólnego z moralnością. Ich biały bóg również nie jest dla niego żadnym kompasem etycznym. Dobrze to można odczytać podczas jego rozmowy z Huckiem podczas spływu na tratwie. Huckleberry pyta Jamesa:
„How am I s’posed to know what good is?”
„Way I sees it is dis. If’n ya gots to hab a rule to tells ya wha’s good, if’n ya gots to hab good ’splained to ya, den ya cain’t be good. If’n ya need sum kinda God to tells Ya right from wrong, den you won’t never know.”
„But the law says…”
Good ain’t got nuttin’ to do wif da law. Law say’s I’m a slave.”
Co więcej ta sama wiara w czasach niewolnictwa zdaniem Jamesa została skompromitowana, a tocząca się równolegle prowadzonych rpzez białych wojna secesyjna używa pojęcia „obalenia niewolnictwa” jedynie jako narzędzia propagandowego:
„Did it offend Christian sensibilities to live in a society that allowed that practice? I knew that whatever the cause of ther war, freeing slaves was an incidental premise and would be an incidental result.”
Everett daje czytelnikowi za pośrednictwem tworzenia na nowo postaci Jamesa wykład o polityczności rasy, a najjaskrawiej objawia się to w dwóch przypadkach. Pierwszy, ma miejsce kiedy poznaje Normana z trupy artystycznej Emmetta. Norman jest wykupionym przez Emmetta niewolnikiem, mimo że nie posiada ciemnej skóry, dzięki czemu przechodzi „passing” - prawo identyfikowało daną osobę jako czarną na podstawie tego, ile procent krwi w osobie płynącej jest „czarna”. Uwolniona młoda niewolnica o imieniu Sammy, również nie może uwierzyć, że Norman nie jest biały. Mimo dobrego passingu Normana, on sam nie odcina się od swojego pochodzenia, pragnie być wolny ale jednoczesnie nie chce być postrzegany jako biały. Sammy zastanawia się jak mimo tego wszystkiego nie wyprze się korzeni i nie zacznie brać garściami ze świata jako wolny człowiek:
„…why do you stay colored?”
„Because of my mother. Because of my wife. Because I don’t want to be white. I don’t want to be one of them”
[…]”That’s a pretty good answer.”
Drugi przypadek dotyczy już samego Hucka, który dowiaduje się od Jamesa, że to on jest naprawdę jego ojcem. Jest to najodważniejszy „take” Everetta w całym projekcie „re-imagined Twain”. Całą podstawa pewności siebie i możliwości jakimi dysponował Huck została wstrząśnięta - Huck również ma w sobie czarną krew, mimo bycia lekko jaśniejszym od Jamesa, co stwierdza w powieści wcześniej. Wszystko co więc zrobił, zachowywał się jako wolny człowiek mogłoby zostać zakwestionowane, a przede wszystkim sam jego status jako jednostki. Huck popada w pułapkę rasową, wrzucając siebie do zbioru niewolników, lecz James wyciąga go i przedstawia podstawę polityczności rasy, absurdu tego konstruktu.
Duke i King, rozbawiający czytelników Twainowskiego „Hucka” tutaj stają się postaciami wręcz diabelskimi, przebiegłymi, bez żadnych skrupułów. Ich chytrość opisana na stronach „Adventures of Huckleberry Finn” wzbudzała żałość i śmiech, tutaj ich chytrość jest siłą napędową kierowaną przez demony pierwotnej akumulacji kapitału.
Moja osobista teoria wykiełkowana po lekturze powieści wiąże się z pojawieniem się trupy artystycznej wspomnianego wyżej już Daniela Emmetta. Jego grupa złożona z białych (wizualnie) mężczyzn naśladowała Czarnych poprzez odpowiednie nałożenie peruk, a także przygotowywanie swoich twarzy na „black face” - za pośrednictwem pasty do butów bądź osmalonego korka. Historycznie „black face” nie miał na celu tylko zaczernienia twarzy, lecz karykaturalne przedstawienie cech Czarnych, aby stanowić charakteryzację pod szydzące z Czarnych występy. I tak właśnie było tutaj. Emmett przygotowywał piosenki, w których to Czarni byli zadowoloni ze swojego zniewolenia czy marzyli tylko o arbuzach. Wszystko ku uciesze białych.
Poświęcenie kilku dobrych rozdziałów książki opisujących występy trupy artystycznej przez Everetta pozwala mi postawić tezę, że za Emmettem stoi po prostu sam Twain. Czarni u niego również służyli by zabawić białego czytelnika, a liczba „n-wordów” mówi sama za siebie. Obym się mylił.